Kupa kasy. Poopbusters w akcji.
Opublikowano: 25.05.2017 r.
Przy niezwykle praktycznym podejściu do życia, Amerykanie generują nieprawdopodobną ilość nowatorskich produktów i usług, na których potrzebę mieszkańcy innych krajów nigdy by nie wpadli.
Zdarza się, że towarzyszą tym pomysłom kpiny, w najlepszym razie brak zrozumienia, by po kilku czy kilkunastu latach również inni zaadaptowali amerykańskie nawyki.
Wzrastająca miłość ludzi do zwierząt (często idąca w parze ze wzrostem wrogości lub obojętności wobec bliźniego) ma swoje konsekwencje w postaci psich kup. Ileż to razy widzieliśmy właściciela psa wpatrzonego w swego pupila, śledzącego każdy jego ruch… do czasu aż pies przybierze dziwaczną postawę. Wtedy właściciela psa nagle zaczyna interesować wszystko wokół. Przelatujące samoloty, ptak na drzewie, sklepowa witryna, zegarek, z którego tak trudno odczytać godzinę, że wpatruje się w niego minutę albo i dwie.
Ostatnimi czasy te wszystkie atrakcje zastąpił smartfon.
Te zajęcia absorbują go tak, że nie zauważa, że oboje z psem coś zostawili.
Te coś to po angielsku poop.
I to coś ktoś musi sprzątnąć, by inny ktoś w to nie wdepnął. Tym ktosiem (jednym lub drugim) powinien być właściciel psa, ale jemu to umknęło.
I wtedy pojawiają się Poopbusters.
Doprawdy nie wiem czy to się opłaca. Ale, jak się okazuje, to realny biznes.
Z szansą powodzenia w Polsce?
Weź udział w sondzie. Być może Twoja opinia pomoże komuś podjąć decyzję o inwestycji w szuflę, grabki i wiadro oraz wizytówki. I podnieść z ziemi kupę. Kupę kasy.